poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Lovely Pin Up eyeliner



Z reguły nie maluję się mocno. Zauważyłam, że im jestem starsza, tym mniej kosmetyków mam ochotę na siebie nakładać. Żeby uniknąć efektu "nie mam oczu", podrasuję się czasami eyelinerem. Zazwyczaj wybierałam klasyczne z cienkim pędzelkiem, jednak po ostatniej porażce z moim ulubionym produktem (po wyschnięciu kruszył się na powiece), postanowiłam poszukać czegoś nowego. Wybrałam się do sieciowej drogerii i moją uwagę zwrócił powyższy, miło wyglądający pisak.

Linery w formie flamastra dawno mnie do siebie zniechęciły, a to za sprawą dwóch wypróbowanych przeze mnie sztuk z popularnych kosmetycznych marek wysyłkowych, do których przekonują uśmiechnięte konsultantki-koleżanki :) Dwukrotne sparzenie nie pomogło i podeszłam do kasy (w myśl zasady "do 3 razy sztuka"). Efekt mnie zaskoczył-bardzo pozytywnie! Liner ma dwie końcówki-grubszą i cieńszą. Intensywny czarny kolor pozwala na precyzyjne wykonanie kresek bez potrzeby poprawiania i "dosztukowywania" drobnych niedociągnięć. Nie mówiąc już o tym, że forma flamastra jest dużo łatwiejsza i wygodniejsza w użyciu, zwłaszcza dla osób początkujących.

Oto efekt na ręce. Grubsza i cieńsza końcówka

A to delikatnie podkreślone oko




+ wydajny! Swój mam już ponad 3 miesiące i jest wciąż tak samo czarny i wilgotny
+ trzyma się cały dzień, wytrzymuje nawet łzy szczęścia
+ cena-ok.11 zł
+ dostępność-sieciówki
+ łatwość użycia

- nie będę się dziś czepiać. Nie znalazłam minusów.

Używacie eyelinerów? Jakie są Wasze ulubione typy?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz